"W stylu Horacego", Josif Brodski, tłum. Stanisław Barańczak
Nieś się, stateczku, przez fale złudne,
Łopoczą żagle jak zmięte ruble.
Z ładowni słychać skowyt republik.
Skrzypienie burt.
Trzeszczy w szwach co opina żebra,
W morzu drapieżnych ryb pewnie nie brak.
Nawet pasażer o silnych nerwach
Rzyga jak struty.
Nieś się, stateczku, w burz kłębowisku.
Sztorm, choć wścieklejszy jest od pocisku,
Bezsilniej słucha własnego świstu -
Tak bardzo, że aż
Nie wie, gdzie pędzić: w tę? W tamtą? W jeszcze
Inną? Bo cztery strony ma przestrzeń.
Jak cztery ściany - każde z pomieszczeń,
Choćby w nim mieszkał Boreasz.
Nieś się i nie bój, że skalny występ
Przebije burtę. Odkryjesz wyspę.
Jedną z tych wysp, gdzie sto lat po wszystkim
Krzyże dostrzegasz.
Gdzie obwiązany tasiemką pakiet
Listów sprzedaje ci dziecko: takie
Błękitne oczy jawnym są znakiem
Ojcem był żeglarz.
Nie wierz, stateczku, przewodnim gwiazdom:
Tyle ich tam, że niebo jest zjazdem
Sztabu głównego. Gdy straszą nas tą
Próżnią nad głową.
Wierz tylko temu, co się nie zmieni:
Wierz demokracji wolnych przestrzeni.
Która, choć w burzach sporów się pieni,
Ma dno pod sobą.
Jedni w dal płyną na złość losowi.
Inni - dosolić Euklidesowi.
Inni znów - po to, by mieć to z głowy.
Wszystko to nieźle.
Lecz ty, stateczku, o każdej porze
Dostrzeż horyzont choćby w horrorze;
Nieś się w dal, aż się sam staniesz morzem,
Nieśże się, nieśże.
I jeszcze w pięknym wykonaniu Mirosława Czyżykiewicza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz :-))